poniedziałek, 12 października 2015

Będziemy mieszkać, czyli jak to się zaczęło

Klamka zapadła.
Kości zostały rzucone.
Decyzja podjęta.

Kupujemy mieszkanie.

Pomysł właściwie był nie nasz - rzucony przez tatę, który wykalkulował po rozmowie z jakimś kolegą, że "przecież po co płacić komuś, jak można płacić na swoje"! Eureka!

Pech chciał, że tym razem miał rację, a obok logicznych argumentów trudno przejść obojętnie.

Wykalkulowaliśmy tym razem też my, że kredyt i opłaty za trzypokojowe mieszkanie to niewiele wiecej niż wynajęcie dwupokojowego mieszkania w naszym mieście. Dodatkowo w końcu możemy mieć coś swojego, urządzonego po naszemu, w co nie będzie szkoda pakować kasy.

No i w końcu trzydziestoletni kredyt wiąże bardziej niż ślub - więc zaczynamy od kredytu... ;-)

W związku z tym, że szukanie mieszkania i inspiracji dotyczących wystroju wnętrz, mebli, układów i rozwiązań ostatnio mocno zaprząta mi głowę - postanowiłam, że efektami poszukiwań się podzielę, a przy okazji dla siebie stworzę coś na kształt przechowali najciekawszych pomysłów.

A może jeszcze, całkiem niespodziewanie, komuś się to przyda!

W wielkim skrócie:
Gdzie?
Szukamy w Łodzi, w tym "smutnym jak pizda mieście", że zacytuję klasyka (niech cytat Was nie zwiedzie - lubię Łódź, ale po prostu jest szara). Nie wybralismy jeszcze konkretnej dzielnicy - po pierwsze bo w sumie sami nie wiemy, czego konkretnie chcemy, a po drugie dlatego, że mocno by nas to ograniczyło w trakcie poszukiwań wymarzonej nieruchomości.

Ile?
Jest nas dwoje. Ale docelowo będzie więcej. Kiedyś. Więc 3. Pokoje oczywiście. I kuchnia, koniecznie kuchnia! Od 50 metrów w górę.

Za ile?
Chciałoby się krzyknąć >>Cena nie gra roli, biorę!<<... Ale cóż, młodzi jesteśmy, na dorobku, niewykształceni (magisterko, pisz się sama...) - nie ma lekko. Raczej rynek wtórny, albo wielkie okazje rynku pierwotnego.

A tak poza tym to mamy oczy i uszy szeroko otwarte - polujemy na okazję, na to jedyne, najpiękniejsze, najwygodniejsze, w najlepszej okolicy...

Życzcie nam powodzenia!